Wiedzieć więcej o stwardnieniu rozsianym

SMStwardnienie rozsiane upodobało sobie ludzi młodych, w szczególności młode kobiety. Najczęściej daje o sobie znać u osób w wieku 25-35-latków. Na początku nie utrudnia specjalnie życia, ale z czasem prowadzi do tego, że niemal we wszystkim potrzebna jest pomoc drugiej osoby. Na szczęście nowoczesne leki mogą znacznie opóźnić rozwój tej choroby, dlatego trzeba jak najwcześniej wykryć SM i rozpocząć terapię.

Cisza na łączach

Stwardnieniem rozsianym nie można się od nikogo zarazić. Tę chorobę nasz organizm sam "produkuje" - z jakiegoś powodu (nadal nie znamy przyczyny) komórki układu odpornościowego atakują komórki nerwowe w mózgu i rdzeniu kręgowym. Jest to więc tzw. choroba z auto- agresji (autoimmunologiczna). Głównym celem ataku jest mielina - substancja, z której zbudowane są osłonki komórek nerwowych. Bez tej izolacji komórki nie mogą skutecznie przekazywać sobie impulsów nerwowych. Jeśli mielina nie jest uszkodzona, impuls z mózgu - np. "chwyć szklankę" - płynie błyskawicznie do dłoni i bez problemu podnosimy naczynie do ust. Niestety, w stwardnieniu rozsianym impulsy nerwowe rozchodzą się znacznie wolniej. Im większe jest uszkodzenie mieliny, tym większe bywają przerwy w ich przesyłaniu. Po jakimś czasie w miejscach uszkodzeń powstają stwardnienia, które mogą zupełnie zablokować przepływ impulsów nerwowych. I wtedy już nie chwycimy i nie podniesiemy szklanki. Stwardnienia mogą powstać w wielu miejscach w mózgu oraz w rdzeniu kręgowym, stąd wzięła się nazwa choroby: stwardnienie rozsiane.

Od remisji do remisji

Na początku choroba zwykle ma tzw. rzuty. Znaczy to tyle, że objawy pojawiają się i utrzymują przez ponad dobę, a potem ustępują (to tzw. remisja) na wiele dni, tygodni, miesięcy, a nawet lat. We wczesnej fazie SM objawy każdego rzutu prawie całkowicie ustępują i nie pozostawiają po sobie śladów. Niestety, później często po każdym rzucie "coś" zostaje i stopniowo chory staje się coraz mniej sprawny.

U każdego chorego SM przebiega nieco inaczej. Jedni mają łagodną postać stwardnienia i przez całe lata - mimo że mielina jest systematycznie niszczona - funkcjonują w miarę normalnie. Inni, z ostrym przebiegiem choroby, już po 3-5 latach mogą wymagać stałej opieki. Nie są bowiem w stanie ani samodzielnie się poruszać, ani wykonać najprostszych czynności typu założenie swetra.

Nietypowe objawy

Przez wiele lat SM może nie dawać żadnych objawów albo daje objawy dziwne, trudne do opisania. Może się podszywać pod wiele innych schorzeń, dlatego tak trudno je zdiagnozować. Jeśli więc zauważymy jakieś podejrzane objawy (patrz ramka obok), powinniśmy zgłosić się do lekarza. Neurologowi nie zawsze wystarczy wywiad. Jeśli jednak będzie podejrzewał SM, może zlecić specjalistyczne badania - np. rezonans magnetyczny mózgu, badanie przewodnictwa nerwowego oraz analizę płynu mózgowo-rdzeniowego pobranego w czasie punkcji. Jeżeli wstępna diagnoza się potwierdzi, trzeba szybko rozpocząć terapię, ponieważ daje to szansę na lepsze życie.

Można tylko leczyć

Wiadomo, że stwardnienia rozsianego nie dostajemy w spadku po przodkach, ale można mieć predyspozycje genetyczne do ujawnienia się tej choroby. Gdy pojawi się jakiś dodatkowy bodziec - jedna z teorii zakłada, że mogą to być częste infekcje wirusowe - może dojść do pierwszego rzutu choroby. Ponieważ lekarze nie znają przyczyny SM, nie można wyodrębnić grup ryzyka (tak jak w przypadku cukrzycy, miażdżycy czy nadciśnienia) i zapobiegać chorobie. Nie wynaleziono też skutecznego leku. Są już jednak preparaty, które spowalniają postęp stwardnienia rozsianego, łagodzą jego objawy, opóźniają w czasie, a nawet wręcz nie dopuszczają do inwalidztwa. W leczeniu postaci rzutowo-remisyjnej SM są to m.in. leki z grupy interferonów beta (Betaseron, Avonex, Rebif44) i octan glatirameru (Copaxone). Jak wynika z najnowszych badań, terapia jest tym skuteczniejsza, im wcześniej się ją rozpocznie (najlepiej w ciągu dwóch lat od pierwszego rzutu, gdy rzuty się powtarzają) i im dłużej będzie trwała. Obie grupy leków działają i kosztują podobnie, ale badania kliniczne pokazują, że pacjentom z depresją oraz tym, u których organizm zaczął produkować przeciwciała neutralizujące w stosunku do interferonów, można podawać tylko octan glatirameru. Niezależnie od występowania rzutów SM mogą pojawiać się objawy, które na co dzień utrudniają życie choremu (np. sztywność mięśni, stany lękowe). Wtedy stosuje się dodatkowo tzw. leczenie objawowe.

Co może sygnalizować chorobę

Nie wszyscy chorzy mają te same symptomy, wiele zależy bowiem od tego, które nerwy zostały uszkodzone. Często jednak SM jest sygnalizowane przez:

  • problemy ze wzrokiem- może to być np. podwójne lub nieostre widzenie, utrata wzroku w jednym oku lub w obu, pojawienie się centralnej ślepej plamki w polu widzenia; nierzadko pierwszym objawem schorzenia jest zapalenie nerwu wzrokowego (pojawia się wtedy ból gałki ocznej, nasilający się przy ruchach oka, trudności w rozpoznawaniu barw);
  • zawroty głowy (niekiedy mogą być bardzo silne);
  • kłopoty z mówieniem - płynna mowa zamienia się w rodzaj skandowania;
  • tzw. niezborność chodu - przypomina to chód osoby po sporej dawce alkoholu;
  • brak precyzji ruchów - np. trudności w doniesieniu szklanki z herbatą do ust;
  • zaburzenia czucia - nie reaguje się np. na dotyk albo zmiany temperatury;
  • mrowienia, drętwienie rąk i nóg, wrażenie przebiegania prądu elektrycznego wzdłuż kręgosłupa;
  • ciągłe zmęczenie - nic nie chce się robić, mimo że nie jest się przepracowanym;
  • chwiejność nastroju - euforia, apatia, a nawet stany depresyjne;
  • zaburzenia pamięci, kłopoty ze sprawnym myśleniem;
  • zaburzenia w oddawaniu moczu (nietrzymanie moczu, nagłe parcie na pęcherz), a także dość częste zaparcia.

źródło: zdrowie.gazeta.pl